
Przypadkowo, kątem oka zauważyłam jakiś ruch,
twój boski profil, sylwetka smukła, postać prawdziwa,
podbiegam do okna, by choć musnąć Twą dłoń
a to przeciąg firankę do tańca porywa.
I znowu powróciło to dziwne pragnienie,
że kiedyś, jak Ty w głuchą noc polecę,
nos do szyby przystawiam i tęsknię,
wiatr złowieszczy ostatnią zgasił świecę.
I dalej będę mówić, żeś Ty Prometeuszem,
bo przecież dałeś ogień tysiącom serc.
Moje nadal swoim rytmem smutnym bije
a grudniowy, zimny wieczór nie przeraża już mnie.
Już nie płaczę, gdy przychodzę na cmentarze,
przestał boleć każdy zapalany znicz,
ale mała cząstka Ciebie, czysta łza, iskierka ciepła,
gdzieś głęboko, na dnie duszy, będzie się już zawsze tlić.

Powiedz mi, co to znaczy umierać,
Zostawić po sobie wspomnienia?
Powiedz, jak to jest być niewidzialnym,
nieżywym, niepostrzegalnym?
Powiedz mi, jak to jest przy kimś stać
i szeptać, i cichą melodię do ucha grać.
Powiedz mi, jak to jest widzieć łzy
i zbierać na grobie fioletowe bzy.
I powiedz mi: kiedy, jak i gdzie,
znaleźć się, by odnaleźć Cię?
A ja Ci powiem, co znaczy tracić,
Stracony czas próbować naprawić.
A ja Ci powiem, jak to jest być żywym
I pogłębiać swój oddech tęskliwy.
A ja Ci powiem, jak to jest słyszeć Twój głos
i widzieć Cię w snach, co noc.
A ja Ci powiem, jak to jest się winić,
i tęsknić, i wracać, i płakać.
A ja Ci powiem, jak to jest mówić do Ciebie
i wciąż wierzyć, że teraz jesteś w Niebie.
twój boski profil, sylwetka smukła, postać prawdziwa,
podbiegam do okna, by choć musnąć Twą dłoń
a to przeciąg firankę do tańca porywa.
I znowu powróciło to dziwne pragnienie,
że kiedyś, jak Ty w głuchą noc polecę,
nos do szyby przystawiam i tęsknię,
wiatr złowieszczy ostatnią zgasił świecę.
I dalej będę mówić, żeś Ty Prometeuszem,
bo przecież dałeś ogień tysiącom serc.
Moje nadal swoim rytmem smutnym bije
a grudniowy, zimny wieczór nie przeraża już mnie.
Już nie płaczę, gdy przychodzę na cmentarze,
przestał boleć każdy zapalany znicz,
ale mała cząstka Ciebie, czysta łza, iskierka ciepła,
gdzieś głęboko, na dnie duszy, będzie się już zawsze tlić.

Powiedz mi, co to znaczy umierać,
Zostawić po sobie wspomnienia?
Powiedz, jak to jest być niewidzialnym,
nieżywym, niepostrzegalnym?
Powiedz mi, jak to jest przy kimś stać
i szeptać, i cichą melodię do ucha grać.
Powiedz mi, jak to jest widzieć łzy
i zbierać na grobie fioletowe bzy.
I powiedz mi: kiedy, jak i gdzie,
znaleźć się, by odnaleźć Cię?
A ja Ci powiem, co znaczy tracić,
Stracony czas próbować naprawić.
A ja Ci powiem, jak to jest być żywym
I pogłębiać swój oddech tęskliwy.
A ja Ci powiem, jak to jest słyszeć Twój głos
i widzieć Cię w snach, co noc.
A ja Ci powiem, jak to jest się winić,
i tęsknić, i wracać, i płakać.
A ja Ci powiem, jak to jest mówić do Ciebie
i wciąż wierzyć, że teraz jesteś w Niebie.
1 komentarz:
[*] ;((
Prześlij komentarz