
"(...) - Żegnaj, Bello - powiedział Edward łagodnie.
- Zaczekaj! - wykrztusiłam, wyciągając ku niemu ręce. Podszedł bliżej, ale tylko po to, żeby chwycić mnie za nadgarstki i przycisnąć moje dłonie do tułowia. Nachyliwszy się nade mną, musnął wargami moje czoło. Odruchowo przymknęłam powieki.
- Uważaj na siebie - szepnął. Od jego skóry bił chłód. Znikąd zerwał się lekki wiatr. Natychmiast otworzyłam oczy, ale Edwarda już nie było - Drżały jeszcze tylko liście drzew, które minął w biegu. Choć było oczywiste, że nie jestem w stanie go dogonić, na drżących nogach ruszyłam za nim do lasu. Nie zostawił za sobą żadnych śladów a liście znieruchomiały po kilku sekundach, ja jednak uparcie szłam przed siebie. Nie myślałam o niczym innym, prócz tego, że muszę go odnaleźć. Nie mogłam się zatrzymać - przyznałabym wtedy, że to koniec. Koniec miłości. Koniec mojego życia."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz