
Nad przepaścią niezdecydowania
Stanął człowiek, wymownie milczał
Gdzieś tam w oddali, daleko
Było to, co właśnie zostawiał
Miejski gwar, ludzki zgrzyt….
Słyszał jeszcze w oddali
Prośby i groźby..
Stał i patrzył w dół
Nicości i uczuć, lęku, tajemnicy
Wycofał się szybko, odszedł
Przepaść pozostała sama…
I cichutko płacze…
Cierpi w samotności i wie
Że nigdy nie zazna miłości.
Nie wiem czy dobrze robie...