[***]
One nas lubią,
te samotne cmentarze,
one, które są z nami tak bardzo,
że nieledwie tkwią w środku nas.
Paradoks odwracalny, bo może to my w nich tkwimy.
Obrysowując palcem kontur własnego ciała,
uwzględniamy pelargonię posadzoną nisko
i klepsydrę zatkniętą u wezgłowia.
Szept pochylonej brzozy,
splot jej chłodnych korzeni,
soczystą zieleń liści.
I całując na dobranoc twoje czoło nad lewą brwią,
myślę o niedużej kaplicy z drewnianym krzyżem w poprzek.
Pachnie ziemia...
Poświatowska Halina.